Intercity

Niby cofam się a jednak zmierzam do celu 

Próbując zachować równowagę 

Na huśtawce życia 

Muszę wybrać odpowiednie tory 

Odpowiedni korytarz wiodący do szczęścia 

W uszach dzwoni mi fałszywy alarm 

nieustannie kusi, rozbiera z resztek nadziei 

Gdzie jest moje wyjście ewakuacyjne? 

Gdzie klucz do awaryjnych drzwi? 

Żyje naiwnie jak dziecko 

Które nudzi każda zabawka 

Które przenosi się z kolan do kolan 

Psując po drodze poukładane klocki 

Kto je znowu za mnie poukłada? 

Patrzę w niebo 

Albo w nicość 

Poszukuje nowych gwiazd 

A może to po prostu tlące się światła okien