Trolejbusy są jedną z najbardziej charakterystycznych cech Lublina. Wśród przyjezdnych budzą często zaskoczenie oraz uśmiech na twarzy.
Zastanawiające jest jednak skąd wziął się pomysł akurat na ten środek transportu? Dlaczego miasto nie zdecydowało się na tramwaj? Kiedy pojawił się pierwszy trolejbus? Jak raczkowała lubelska komunikacja samochodowa?
Od dorożki się zaczęło
Odpowiedzi na te pytania należy szukać w historii lubelskiej komunikacji miejskiej. Już w XIX wieku Lublinianie upominali się o transport zbiorowy. Potrzeba ta zrodziła się wraz z powstaniem uzdrowiska na Sławinku (czy też wówczas we wsi Sławinek), który był wtedy oddalony od miasta. Lubelskich kuracjuszy w okresie wakacyjnym woził omnibus. Był to rodzaj dużej dorożki, z miejscem dla kilkunastu osób, która kursowała 3 razy dziennie. W drugiej połowie XIX wieku sukcesywnie na ulicach Lublina pojawiało się ich coraz więcej. Warto wspomnieć, że była to komunikacja prywatna.
Rozwój motoryzacji doprowadził do stopniowego zastępowania dorożek pojazdami mechanicznymi. W 1912 roku w Lublinie pojawiły się pierwsze autobusy miejskie. Miasto nie zamierzało jednak poprzestać na jednym środku komunikacji i planowało rozszerzyć transport publiczny także o linię tramwajową. Magistrat w tej kwestii podpisał umowę na budowę elektrowni oraz sieci tramwajowej. Jednak plany lepszego skomunikowania miasta pokrzyżowała I wojna światowa. Wraz wybuchem Wielkiej Wojny zaprzestano realizacji infrastruktury tramwajowej. Wojna nie oszczędziła także autobusów. Spółka odpowiedzialna za transport publiczny zmuszona była zakończyć swoją działalność.
Aspiracje niepodległego Lublina
Do tematu komunikacji publicznej powrócono po wojnie. Pierwsze plany wprowadzenia do miasta trolejbusów pojawiły się już na początku II RP. Lublin dostał propozycję uruchomienia linii tramwajów bezszynowych, czyli właśnie trolejbusów, od genewskiej firmy Austro-Daimler. Propozycję jednak odrzucono. Miasto wolało postawić na komunikację szynową. Pojawił się jednak kluczowy problemem zamrażający wprowadzenie tramwajów, a mianowicie brak było w okolicy elektrowni, która dostarczałaby wystarczającą ilość energii dla realizacji przedsięwzięcia. Odpowiednia elektrownia powstała dopiero w 1928 roku na Kośminku. Wówczas powrócono do tematu sieci tramwajowej. Niestety, budowę zniweczył kryzys wywołany czarnym czwartkiem w 1929 roku. Miasto do końca istnienia II RP nie było już w stanie ponownie podjąć się inwestycji. Do pomysłu lubelskich tramwajów próbowano wrócić dopiero w latach 80-tych, jednak także wtedy sytuacja polityczna i gospodarcza nie sprzyjała takim przedsięwzięciom.
W międzyczasie, gdy miasto głowiło się nad siecią tramwajową, równolegle rozwijała się komunikacja autobusowa. Miasto udzieliło na ten cel koncesji kilku firmom. Autobusy obsługiwały linie Dworzec-Uniwersytet oraz Dworzec-Szpital Żydowski. Kursowały co 40 minut (co na niektórych liniach nie zmieniło się do dziś ?). Ze względu jednak na rosnące niezadowolenie miasta z funkcjonalności koncesjonowanej firmy „Autopol” magistrat zdecydował się na powołanie miejskiego przedsiębiorstwa, które powstało z początkiem 1929 roku pod nazwą „Autobusy Miejskie Miasta Lublina”. W 1939 roku po Lublinie kursowało 12 autobusów marek takich jak Skoda, Chevrolet , Henschel oraz Ursus.
Za Niemca i za Sowieta
Kolejna wojna także pokrzyżowała plany komunikacyjne miasta. Wybuch II Wojny Światowej przerwał kursy autobusów. Co ciekawe, Niemcy na swoje potrzeby uruchomili dwie linie autobusowe w 1942 roku. Komunikacja miejska w swym przedwojennym trybie powróciła w roku 1944.
Władze komunistyczne również dostrzegały potrzebę rozwoju komunikacji samochodowej. Rosnące zapotrzebowanie wśród społeczeństwa, brak funduszy na budowę sieci tramwajowej oraz nierówności terenu, na którym Lublin został zbudowany, a z którymi nie radziły sobie pojazdy spalinowe, wymusiły konieczność poszukiwania nowych, tańszych w realizacji rozwiązań. Dlatego też doraźnie zdecydowano się na… trolejbusy.

Dokładnie tak, trolejbusy miały zostać wprowadzone na ulice miasta tylko do czasu, aż nadejdą lepsze dni umożliwiające inwestycję w trakcję tramwajową.
Pierwszy lubelski trolejbus wiózł pasażerów 22 lipca 1953 roku. Były to pojazdy radzieckie marki ITB. Rozwiązanie tymczasowe okazało się strzałem w dziesiątkę. Rozwój technologiczny sprawił, że pojazdy te okazały się lepszym i tańszym rozwiązaniem komunikacyjnym niż chociażby autobusy. Zastosowanie linii trolejbusowych nie było podważane aż do lat 60-tych, kiedy to trolejbusy zaczęto wycofywać z większości polskich miast. Również w Lublinie sukcesywnie rezygnowano z tego środka komunikacji. Paradoksalnie, na ratunek skazanej na likwidację trakcji trolejbusowej przybył kryzys paliwowy, spowodowany gwałtownym wzrostem cen ropy naftowej na światowych rynkach. Rekordowe ceny baryłki uczyniły autobusy mniej opłacalnymi, co dało znaczącą nad nimi przewagę trolejbusom. Trajtki dostały swoją drugą młodość.
Jednak tramwaje?
W 1979 roku miasto pierwszy raz po II Wojnie Światowej wróciło na poważnie do tematu tramwajów. Przystąpiono do badań geotechnicznych oraz planowania konstrukcji inżynierskich. Niestety kolejny raz inwestycja została wstrzymana. Kryzys lat 80-tych uniemożliwił jej realizację. Była to ostania próba wprowadzenia do Lublina tramwajów. W III RP miasto nie podjęło się już tego przedsięwzięcia.
Trolejbusy, mające być doraźnym rozwiązaniem w kwestii lubelskiej komunikacji miejskiej, stały się jej głównym środkiem. Co jakiś czas wśród mieszkańców powraca temat tramwajów. Wielu ekspertów zwraca jednak uwagę, że w dobie rozwoju technologii transportu elektrycznego budowa od podstaw całego systemu torów i taboru dla tramwajów może okazać się zwyczajnie nieopłacalna. Warto podkreślić, iż Lublin to także jedno z najbiedniejszych i najbardziej zadłużonych miast wojewódzkich w Polsce. W tym momencie miasta po prostu nie stać na takie inwestycje.
Zarząd Transportu Miejskiego w Lublinie póki co zostaje przy trolejbusach, planuje również rozwój, jednak w kierunku autobusów elektrycznych, porzucając dawne plany linii tramwajowej. Tak oto trolejbus pozostanie znakiem rozpoznawalnym naszego miasta